Delikatnie wodziłam palcem po obojczyku mojego ukochanego.
Jego ramię swobodnie obejmowało moje drobne ciało. Promyki słońca przemykające
przez firankę, drażniły moje oczy. Jednak co z tego, skoro leżałam w ramionach
Matt'a po wspólnie spędzonej nocy. Cały świat wokół nas nie miał znaczenia,
żadne wspomnienia z przeszłości, żadne problemy. W końcu wszystko nabierało
upragnionego sensu. W końcu.
- Kochanie... - po usłyszeniu tego słowa, gęsia skórka
przeszyła moje ciało. To musi być sen, to jest zbyt piękne, żeby mogło być
prawdziwe... Otworzyłam oczy. Przywitał mnie widok uśmiechniętego Andersona.
- Słucham cię. - odparłam i wtuliłam się w niego jeszcze
bardziej.
- Wiesz... O matko, Zuzia, jest dziesiąta! Przecież za pięć
minut mamy trening! - zerwał się z łóżka, a ja po chwili zrobiłam to samo.
Dodajmy, że znajdowaliśmy się w jego mieszkaniu... Po szybkim odnalezieniu części garderoby i w
pośpiechu włożenia ich na siebie, wybiegliśmy z mieszkania i biegnąc na
złamanie karku dotarliśmy do hali w chwili rozpoczęcia treningu.
- Pani Zuzanno... - trener spojrzał na mnie karcącym
wzrokiem.
- Przepraszam... Zaspałam. - powiedziałam po chwili.
Spuściłam wzrok, ale tak naprawdę chciało mi się śmiać z min zawodników,
spoglądających na naszą zarumienioną dwójkę.
- A pan, panie Anderson? - głównodowodzący przeniósł wzrok
na Matt'a.
- Ekhem... No tak wyszło, że budzik nie zadzwonił... Ciężką
noc miałem. - teraz to prawie umarłam ze śmiechu. Spojrzeniem wychwyciłam
Lotmana, który chyba użył wszystkich swoich mięśni, żeby nie zacząć zwijać się
ze śmiechu.
- Widzi trener, nasza dwójeczka zaspała. A że w jednym bloku
mieszkają, to najwidoczniej była awaria budzików na całym piętrze. - Holmes
zaśmiał się, a cała sala zrobiła to samo. Trener w końcu dał za wygraną i
machnął ręką.
- Anderson, do szatni, a pani wie co robić. - pokiwaliśmy na
znak, że dostosujemy się do jego poleceń i szybko umknęliśmy spod jego wzroku.
Ja - na stałe miejsce, Matt - do szatni.
Po dziesięciu minutach trening rozpoczął się na dobre i CAŁY
skład, włącznie z Andersonem i całym sztabem, wsłuchiwał się w tradycyjne
trenerskie kazanie.
- Chłopaki, przed nami mecz z Francją. Musimy dać z siebie
wszystko, od tego meczu może zależeć to, czy wyjdziemy z grupy. A chyba nie ma
tu takiego, który na finał by nie chciał pojechać, co? No właśnie. Dlatego
dajemy z siebie wszystko, walczymy o każdą piłkę, o każdy serwis, każde
przyjęcie, wystawę i atak. Zrozumiano? - przez salę przeszedł pomruk wyrażający
twierdzącą odpowiedź i zawodnicy zabrali się do treningu. Oprócz Paula, który
umknął pod bacznym wzrokiem trenera i znalazł się obok mnie.
- Tylko nie kłam. To nie jest przypadek, że byliście oboje
spóźnieni, no nie? - wyszczerzył się.
- No nie, to nie był przypadek. - odparłam i spojrzałam na
przyjmującego.
- Jakieś szczegóły?
- Za dużo byś chciał wiedzieć, mój drogi. - poklepałam go po
plecach. - Za dużo, zdecydowanie. - uśmiechnęłam się i odwróciłam w kierunku
swojego stałego miejsca, ku laptopowi ze statystykami. Paul chcąc czy nie
chcąc, musiał wrócić do ćwiczenia przyjęcia.
Siedząc za ekranem laptopa, w każdy normalny dzień, moje
myśli krążyły wśród bloków, procentów, przyjęć, procentów, ataków, procentów i
tak dalej. Dziś, moje myśli nie miały możliwości skupienia się na pracy, kiedy
w głowie huczało wspomnienie poprzedniej nocy...
Niejedna kobieta
oddała by wszystko, za jego jedno spojrzenie. Niejedna kobieta oddałaby
wszystko, za jego pocałunek. A ja to wszystko miałam podczas wczorajszej nocy.
Jego oddech, łaskoczący moją szyję, jego dotyk, paraliżujący moje ciało... Jego
ramiona, bezpieczne, ochrona przed wszystkim. Coś niesamowitego, czego nie da
się opisać wieloma słowami. Tu nadaje się tylko jedno słowo. Miłość.
- Matt... - dotknęłam
ramienia przyjmującego i wtuliłam się w jego ramiona. Byliśmy ponownie w jego
mieszkaniu, a sam właściciel miał zamiar zapodania jakiegoś dobrego filmu.
- Tak? - pocałował mnie w czoło.
- Rano, chwilę przed tym, kiedy oboje zrozumieliśmy, że
jesteśmy spóźnieni... Zacząłeś coś mówić. Ale nie skończyłeś. O co chodziło? -
zapytałam, wodząc dłońmi po jego włosach.
- Ach tak... Chciałem ci po prostu powiedzieć, jak bardzo
cię kocham... - odpowiedział i dotknął mojej dłoni.
- Jak bardzo? - uśmiechnęłam się. Odpowiedź nie nadeszła
werbalnie. Raczej cieleśnie.
Nie umiem opisywać wątków miłosnych... Przepraszam.
Dostałam pod ostatnim rozdziałem kilka komentarzy, żebym nie kończyła.
Ale kochani, będę to ciągnąć ile się da, ale musicie mieć na uwadze,
że 20 rozdziałów to jest góra.
Poza tym, wiem, że ten rozdział mógłby być lepszy, ale nie mam do tego głowy...
Wiem, że krótki...
Zapraszam was na nowy blog, który zacznę dokładnie 28 czerwca.
Pozostaje mi życzyć wszystkim wam udanych wakacji, które FORMALNIE zaczną się za tydzień.
Będą dobre świadectwa? :D
Pozdrowienia, Joan.
EDIT. 24.06.2013
NOWY ROZDZIAŁ DODANY BĘDZIE WE WTOREK 25.06, przepraszam, ale mam za duzo na głowie. 3 rozdziały + epilog. I koniec.
EDIT. 24.06.2013
NOWY ROZDZIAŁ DODANY BĘDZIE WE WTOREK 25.06, przepraszam, ale mam za duzo na głowie. 3 rozdziały + epilog. I koniec.
KOCGAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM CIĘ! !!! ;3 <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńWLASNIE ZACZELAM CZYTAC TWOJEGO POPRZEDNIEGO BLOGA I UWARZAM ZE JEST SWIETNY! ALE TEN O WIELE CIEKAWSZY KOCHAM CIE ASIA
Ola, ja sądzę to samo! I nie mów, że nie potrafisz pisac, rozdzial rewelacyjny! KOCHAM TO I KOCHAM CIĘ ASIA <3<3<3<3<3!!!!!!!!!
UsuńZapomnialam dodac ze wpis. (to chyba oczywiste? :* ) zajebisty <3<3<3<3 boze jak ja uwielbiam twojego bloga i blagam cie pisz jak najwiecej, a w niedziele dodasz nastepny ? Moze teraz kiedy sa juz wakacje bedziesz dodawala czesciej? na przyklad CODZIENNIE? :)
UsuńANONIMOWCU NIE UWARZASZ ZE ONA MA STRASZNIE NISKIE MNIEMANIE O SOBIE? ASIA JA CHCE 120 ROZDZIALOW A NIE TYLKON20! BLAGAM NIE RUJNUJ MI ZYCIA. !!!!!!!!!!!!!
UsuńOla, jakby cos to ja, Zuza i też tak uważam! A w niedziele nie dodala! Ja też chce 120 ROZDZIAŁÓW! PISZ, PISZ, PISZ ! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! DODAWAJ CZĘŚCIEJ ROZDZIAŁY I JAK NAJDŁUŻSZE !!!!!!!!!! KOCHAM TEGO BLOGA!!!!!!!!!!!!
Usuńmogę ci powiedzieć czy dobre, bo szkołe skończyłam prawie dwa miesiące temu. I jestem zadowolona nawet z tego co na nim widnieje :D teraz do szczęście jeszcze tylko mi potrzebne pozytywne wyniki z matur i zawodowego :)
OdpowiedzUsuńa co do wątków miłosnych to sama się przekonałam jak trudno się je pisze :/
NASTEPNY CUDOWNY ROZDZIAL !! *------* Ja tez chcialabym żeby to opowiadanie się nie kończylo na 20 rozdzialach a jeśli już naprawde, naprawde musi to teraz chce tylko takiej 'slodkosci' z Mattem i Zuza *---* Taka sielanke tylko do końca i żeby więcej Paula jeszcze bylo ;)
OdpowiedzUsuńJa wakacje mam już od kwietnia :D świetny rozdział. I ten budzik, brzydki budzik nie obudził Matta :D ach rzeczywiscie musiał mieć ciężką noc :D
OdpowiedzUsuńNo błagam Cię, że niby nie umiesz? Opisałaś tak cudownie, zarówno ich relację jak i samo określenie miłości, że nic tylko jak się rozpłynąć! Uwielbiam Cię za nie wiesz? :> Kompletnie rozwalił mnie Holmes z tymi budzikami naprawę.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na poczynania Zuzy i Matta i zapraszam serdecznie na urywek numer sześć na http://oublier-soi.blogspot.com/2013/06/urywek-szosty.html
Ściskam ;*
Nawet ładnie, zgredzie...
OdpowiedzUsuńDługość nie powala, ale Holmes już tak. Łośman jak zwykle błyskotliwy i zajebisty, Metju również, soo... it's okay.
// Aleksowaa <3
http://bydgoszczczybelchatow.blogspot.com/
Bardzo bardzo świetnyy rozdział!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://szczesliwytraf.blogspot.com/2013/06/rozdzia-12.html