czwartek, 20 czerwca 2013

11. Walka, nadzieja, miłość.




Delikatnie wodziłam palcem po obojczyku mojego ukochanego. Jego ramię swobodnie obejmowało moje drobne ciało. Promyki słońca przemykające przez firankę, drażniły moje oczy. Jednak co z tego, skoro leżałam w ramionach Matt'a po wspólnie spędzonej nocy. Cały świat wokół nas nie miał znaczenia, żadne wspomnienia z przeszłości, żadne problemy. W końcu wszystko nabierało upragnionego sensu. W końcu.
- Kochanie... - po usłyszeniu tego słowa, gęsia skórka przeszyła moje ciało. To musi być sen, to jest zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe... Otworzyłam oczy. Przywitał mnie widok uśmiechniętego Andersona.
- Słucham cię. - odparłam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
- Wiesz... O matko, Zuzia, jest dziesiąta! Przecież za pięć minut mamy trening! - zerwał się z łóżka, a ja po chwili zrobiłam to samo. Dodajmy, że znajdowaliśmy się w jego mieszkaniu...  Po szybkim odnalezieniu części garderoby i w pośpiechu włożenia ich na siebie, wybiegliśmy z mieszkania i biegnąc na złamanie karku dotarliśmy do hali w chwili rozpoczęcia treningu.
- Pani Zuzanno... - trener spojrzał na mnie karcącym wzrokiem.
- Przepraszam... Zaspałam. - powiedziałam po chwili. Spuściłam wzrok, ale tak naprawdę chciało mi się śmiać z min zawodników, spoglądających na naszą zarumienioną dwójkę.
- A pan, panie Anderson? - głównodowodzący przeniósł wzrok na Matt'a.
- Ekhem... No tak wyszło, że budzik nie zadzwonił... Ciężką noc miałem. - teraz to prawie umarłam ze śmiechu. Spojrzeniem wychwyciłam Lotmana, który chyba użył wszystkich swoich mięśni, żeby nie zacząć zwijać się ze śmiechu.
- Widzi trener, nasza dwójeczka zaspała. A że w jednym bloku mieszkają, to najwidoczniej była awaria budzików na całym piętrze. - Holmes zaśmiał się, a cała sala zrobiła to samo. Trener w końcu dał za wygraną i machnął ręką.
- Anderson, do szatni, a pani wie co robić. - pokiwaliśmy na znak, że dostosujemy się do jego poleceń i szybko umknęliśmy spod jego wzroku. Ja - na stałe miejsce, Matt - do szatni.

Po dziesięciu minutach trening rozpoczął się na dobre i CAŁY skład, włącznie z Andersonem i całym sztabem, wsłuchiwał się w tradycyjne trenerskie kazanie.
- Chłopaki, przed nami mecz z Francją. Musimy dać z siebie wszystko, od tego meczu może zależeć to, czy wyjdziemy z grupy. A chyba nie ma tu takiego, który na finał by nie chciał pojechać, co? No właśnie. Dlatego dajemy z siebie wszystko, walczymy o każdą piłkę, o każdy serwis, każde przyjęcie, wystawę i atak. Zrozumiano? - przez salę przeszedł pomruk wyrażający twierdzącą odpowiedź i zawodnicy zabrali się do treningu. Oprócz Paula, który umknął pod bacznym wzrokiem trenera i znalazł się obok mnie.
- Tylko nie kłam. To nie jest przypadek, że byliście oboje spóźnieni, no nie? - wyszczerzył się.
- No nie, to nie był przypadek. - odparłam i spojrzałam na przyjmującego.
- Jakieś szczegóły?
- Za dużo byś chciał wiedzieć, mój drogi. - poklepałam go po plecach. - Za dużo, zdecydowanie. - uśmiechnęłam się i odwróciłam w kierunku swojego stałego miejsca, ku laptopowi ze statystykami. Paul chcąc czy nie chcąc, musiał wrócić do ćwiczenia przyjęcia.

Siedząc za ekranem laptopa, w każdy normalny dzień, moje myśli krążyły wśród bloków, procentów, przyjęć, procentów, ataków, procentów i tak dalej. Dziś, moje myśli nie miały możliwości skupienia się na pracy, kiedy w głowie huczało wspomnienie poprzedniej nocy...

Niejedna kobieta oddała by wszystko, za jego jedno spojrzenie. Niejedna kobieta oddałaby wszystko, za jego pocałunek. A ja to wszystko miałam podczas wczorajszej nocy. Jego oddech, łaskoczący moją szyję, jego dotyk, paraliżujący moje ciało... Jego ramiona, bezpieczne, ochrona przed wszystkim. Coś niesamowitego, czego nie da się opisać wieloma słowami. Tu nadaje się tylko jedno słowo. Miłość.

- Matt...  - dotknęłam ramienia przyjmującego i wtuliłam się w jego ramiona. Byliśmy ponownie w jego mieszkaniu, a sam właściciel miał zamiar zapodania jakiegoś dobrego filmu.
- Tak? - pocałował mnie w czoło.
- Rano, chwilę przed tym, kiedy oboje zrozumieliśmy, że jesteśmy spóźnieni... Zacząłeś coś mówić. Ale nie skończyłeś. O co chodziło? - zapytałam, wodząc dłońmi po jego włosach.
- Ach tak... Chciałem ci po prostu powiedzieć, jak bardzo cię kocham... - odpowiedział i dotknął mojej dłoni.
- Jak bardzo? - uśmiechnęłam się. Odpowiedź nie nadeszła werbalnie. Raczej cieleśnie.

Nie umiem opisywać wątków miłosnych... Przepraszam.
Dostałam pod ostatnim rozdziałem kilka komentarzy, żebym nie kończyła.
Ale kochani, będę to ciągnąć ile się da, ale musicie mieć na uwadze,
że 20 rozdziałów to jest góra.

Poza tym, wiem, że ten rozdział mógłby być lepszy, ale nie mam do tego głowy...
Wiem, że krótki...

Zapraszam was na nowy blog, który zacznę dokładnie 28 czerwca.

Pozostaje mi życzyć wszystkim wam udanych wakacji, które FORMALNIE zaczną się za tydzień. 
Będą dobre świadectwa? :D

Pozdrowienia, Joan.

EDIT. 24.06.2013
NOWY ROZDZIAŁ DODANY BĘDZIE WE WTOREK 25.06, przepraszam, ale mam za duzo na głowie. 3 rozdziały + epilog. I koniec. 

11 komentarzy:

  1. KOCGAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM CIĘ! !!! ;3 <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
    WLASNIE ZACZELAM CZYTAC TWOJEGO POPRZEDNIEGO BLOGA I UWARZAM ZE JEST SWIETNY! ALE TEN O WIELE CIEKAWSZY KOCHAM CIE ASIA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola, ja sądzę to samo! I nie mów, że nie potrafisz pisac, rozdzial rewelacyjny! KOCHAM TO I KOCHAM CIĘ ASIA <3<3<3<3<3!!!!!!!!!

      Usuń
    2. Zapomnialam dodac ze wpis. (to chyba oczywiste? :* ) zajebisty <3<3<3<3 boze jak ja uwielbiam twojego bloga i blagam cie pisz jak najwiecej, a w niedziele dodasz nastepny ? Moze teraz kiedy sa juz wakacje bedziesz dodawala czesciej? na przyklad CODZIENNIE? :)

      Usuń
    3. ANONIMOWCU NIE UWARZASZ ZE ONA MA STRASZNIE NISKIE MNIEMANIE O SOBIE? ASIA JA CHCE 120 ROZDZIALOW A NIE TYLKON20! BLAGAM NIE RUJNUJ MI ZYCIA. !!!!!!!!!!!!!

      Usuń
    4. Ola, jakby cos to ja, Zuza i też tak uważam! A w niedziele nie dodala! Ja też chce 120 ROZDZIAŁÓW! PISZ, PISZ, PISZ ! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! DODAWAJ CZĘŚCIEJ ROZDZIAŁY I JAK NAJDŁUŻSZE !!!!!!!!!! KOCHAM TEGO BLOGA!!!!!!!!!!!!

      Usuń
  2. mogę ci powiedzieć czy dobre, bo szkołe skończyłam prawie dwa miesiące temu. I jestem zadowolona nawet z tego co na nim widnieje :D teraz do szczęście jeszcze tylko mi potrzebne pozytywne wyniki z matur i zawodowego :)
    a co do wątków miłosnych to sama się przekonałam jak trudno się je pisze :/

    OdpowiedzUsuń
  3. NASTEPNY CUDOWNY ROZDZIAL !! *------* Ja tez chcialabym żeby to opowiadanie się nie kończylo na 20 rozdzialach a jeśli już naprawde, naprawde musi to teraz chce tylko takiej 'slodkosci' z Mattem i Zuza *---* Taka sielanke tylko do końca i żeby więcej Paula jeszcze bylo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wakacje mam już od kwietnia :D świetny rozdział. I ten budzik, brzydki budzik nie obudził Matta :D ach rzeczywiscie musiał mieć ciężką noc :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No błagam Cię, że niby nie umiesz? Opisałaś tak cudownie, zarówno ich relację jak i samo określenie miłości, że nic tylko jak się rozpłynąć! Uwielbiam Cię za nie wiesz? :> Kompletnie rozwalił mnie Holmes z tymi budzikami naprawę.

    Niecierpliwie czekam na poczynania Zuzy i Matta i zapraszam serdecznie na urywek numer sześć na http://oublier-soi.blogspot.com/2013/06/urywek-szosty.html
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet ładnie, zgredzie...

    Długość nie powala, ale Holmes już tak. Łośman jak zwykle błyskotliwy i zajebisty, Metju również, soo... it's okay.

    // Aleksowaa <3

    http://bydgoszczczybelchatow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo bardzo świetnyy rozdział!!
    Zapraszam do mnie:
    http://szczesliwytraf.blogspot.com/2013/06/rozdzia-12.html

    OdpowiedzUsuń