- Eee... Przepraszam. - wydukałam do brunetki stojącej w
drzwiach. Zamiast puścić się pędem ku swoim drzwiom, stałam jak wryta,
wpatrując się w dziewczynę.
- W porządku. - uśmiechnęła się do mnie. - Spokojnie, jestem
siostrą Matt'a. - dodała, widząc moją minę. Hej, czy mój mimika mojej twarzy aż
tyle wyrażała?
- Victoria. - dziewczyna pomimo swojej mniej lub bardziej
komfortowej sytuacji, podała mi rękę. Uśmiech nie schodził z jej twarzy, a
piegi rozsypane po jej twarzy, nadawały Victorii uroku. Była po prostu śliczna.
- Zuzanna. To znaczy... Zuza. Łatwiej wymówić. -
odwzajemniłam uśmiech.
- Wiem. - odparła. - Matt mi wiele o tobie opowiadał. Ale z
resztą, wchodź do środka. Brat jest... właściwie to nie wiem gdzie jest, ale go
nie ma tutaj. - przepuściła mnie w drzwiach. Weszłam do znanego mi mieszkania
Andersona.
- Usiądź w kuchni, ja tylko się ogarnę i zaraz zrobię nam
kawę. - wedle polecenia nowo poznanej, skierowałam się do wskazanego
pomieszczenia i usiadłam na krześle obok dużego stołu. Lubiłam to miejsce i
wielce zazdrościłam go Matt'owi. Tuż obok znajdowało się ogromne okno, które
skierowane było na piękny park, który mienił się przeróżnymi barwami posadzonych
tam drzew i kwiatów. Od samego patrzenia na ten widok można się zatracić w
myślach.
- No, już jestem. - w kuchni pojawiła się Victoria i z
nieodłącznym uśmiechem zabrała się do robienia kawy. Jak gdyby nigdy nic. Jak
gdybym wcale nie zastała jej w samym ręczniku. Jak gdyby znała mnie od lat.
- Zatrzymałam się u brata na kilka dni. Muszę coś załatwić w
tym mieście, a że on tu mieszka, to skorzystałam z okazji, żeby go odwiedzić. -
mówiła. - Swoją drogą, miałam z nim porozmawiać na pewien temat... - mruknęła i podała mi kawę. Usiadła
naprzeciw mnie i spojrzała mi w oczy. Jak przyjaciółka. Jak ktoś, kogo nigdy
nie miałam.
- Zuzia... Jak możesz usłyszeć, potrafię wymówić twoje imię.
- zaśmiała się. - A to dlatego, że znam troszkę polski. Utrzymuję kontakt z
pewnym Polakiem... Siatkarzem dokładniej. Ale chciałam ci coś powiedzieć. Wiem,
że mnie nie znasz i zapewne masz mnie za nachalną, jednak... Wiem o tobie
sporo, bo Matthew musi cię naprawdę lubić, skoro potrafi mi o tobie opowiadać
godzinami. - puściła mi oczko. - Tylko nie złość się na niego, o to, że
rozmawiałam z nim na twój temat... Mogę cię zapewnić, że były to same superlatywy.
Wybacz, gaduła ze mnie. - w towarzystwie siostry Andersona czułam się
wspaniale. Dziewczyna zasypywała mnie słowami, dosłownie tłumiąc we mnie gorycz
po rozmowie z matką. Każde jej słowo, zdanie, powodowało wybuch mojego śmiechu.
Minuty upływały nam niczym sekundy, nawet nie zauważyłam kiedy minęła nam
godzina.
- Victoria... - zaczęłam.
- Mów Vicky. - przerwała mi. - Kontynuuj.
- Dobrze, Vicky. Dlaczego Matt tyle ci o mnie opowiadał? -
zapytałam.
- On nie jest ci obojętny, prawda? - Vicky przeszyła mnie
badawczym wzrokiem. Ja natomiast, spuściłam wzrok. - Kochasz go, prawda?
- Skąd takie przypuszczenie? - wybąkałam.
- To widać. Sposób w jaki wymawiasz jego imię. Kiedy o nim
mówię, w twoich oczach coś się zapala. A z resztą, musicie mieć naprawdę dobry
kontakt ze sobą, skoro brat tyle o tobie opowiada... Zuzia, nie mam zamiaru
prawić ci morałów, bo sama zatraciłam się w miłości. Nie mam zamiaru pouczać
cię, ani wskazywać drogę do Matt'a. Chcę ci jedynie powiedzieć... że dla niego
też coś znaczysz. Ale co, to już musi ci sam powiedzieć. - posłała mi jeden ze
swoich uroczych uśmiechów. Podniosłam wzrok i wbiłam go w Victorię.
- Chciałam mu to powiedzieć. Próbowałam, ale za każdym razem
ktoś nam przerywa. - powiedziałam.
- Posłuchaj mnie. Nie wiem gdzie on się szlaja, ale powinien
zaraz wrócić. Jest już późno, ale to dobra pora. Teraz zmykaj, ale jak Matthew
wróci to mu powiem, że tu byłaś i coś od niego chciałaś. Znając go, powędruje
do ciebie, a wtedy... Kolejna szansa dla ciebie. - miałam ochotę ją wyściskać.
Wycałować, wyściskać, wszystko na raz!
- Dziękuję ci. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. -
wydobyłam z siebie.
Nowa nadzieja buduje
się we mnie.
Pukanie do drzwi, za każdym razem mnie denerwuje. Bo ile
można mówić ludziom, że obok jest dzwonek?! Jednak w tym jednym, jedynym
momencie, ten dźwięk nie zdenerwował mnie. Wręcz przeciwnie. Bo wiedziałam, kto
za nimi stoi. Byłam pewna.
- Cześć. - znajomy głos przywitał mnie, kiedy otworzyłam
drzwi. - Wiem, że coś ode mnie chciałaś, ale ja też muszę z tobą porozmawiać.
Dlatego, zapraszam cię na spacer w świetle latarni ulicznych. Co ty na to? -
rozbawiło mnie to totalnie.
- Jasne. - odpowiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi.
Zeszliśmy na dół, a następnie na zewnątrz. Serce waliło mi jak oszalałe, a
nerwy twarzy walczyły ze sobą, żeby nie otworzyć ust i nie wykrzyczeć w twarz
Andersona pewnych dwóch słów. Dziewięć liter, dokładniej.
- No więc... Nie wiem jak zacząć. - powiedział i spojrzał mi
w oczy.
- Od początku? - podsunęłam mu, próbując dorównać jego
kroku. Co jak co, ale on ma dwa metry z hakiem, a ja niestety nie.
- No dobrze, dobrze. - uśmiechnął się. - Może to zabrzmi
sztucznie i nie tak jak powinno, ale tamtego pierwszego dnia, kiedy cię
zobaczyłem, coś mnie tknęło. Od wielu lat wzbraniałem się od tego uczucia,
ale... Czasem w jego obliczu człowiek jest niczym. Przychodzi nagle i...
wszystko się zmienia. Zuzia, każda rozmowa z tobą, każdy twój uśmiech, jest dla
mnie miodem na serce. Zuzia, ja...
- Ćśś... - przyłożyłam mu palec do ust i łamiąc wszelkie
zasady i reguły zbliżyłam swoje usta do jego. - Ja ciebie też, Matt, ja ciebie
też. - nasze oddechy mieszały się, spojrzenia miękły, a każdy nerw mózgu
pulsował od euforii.
Stało się. Nasze usta złączyły się w pocałunku. W pocałunku,
który był wylewem emocji rozbijających nas od środka.
Spodziewaliście się? :D Musiałam, musiałam, po prostu musiałam!
Wiem, że to nie powinno tak wyglądać, no ale cóż. Trudno się mówi.
A Vicky to już pozostanie tu do końca.
A koniec być może niedługo. 20 rozdziałów nie będzie. Jeszcze kilka.
I nie wiem jak mam to opowiadanie zakończyć! 98765678 myśli i nie wiem, którą wybrać. :P
Może wy mi coś podsuniecie?
Kolejny rozdział w czwartek, a ja już zapraszam was na coś nowego, co rozpocznę 28 czerwca:
Nowe opowiadanie, z Kosokiem w roli głównej.
Buziaki, Joan.
PS. P.S. CZY P.S, nie wiem jak to się pisze, ale zapomniałam o pewnym elemencie.
Bowiem pewna podejrzana osoba...
zwana Zuzanną...
Mój potencjalny mentor, egzekutor, zgred i takie tam...
Oczekuje dedykacji!
Dlatego, ja znana ze swej jakże nienagannej litościwości...
Ofiaruję ci, droga Zuzanno,
w twe czcigodne ręce...
tą dedykację! :D
Trzymaj się, siostra. :)
(Egzystuje ona tutaj: www.bydgoszczczybelchatow.blogspot.com)
PS. P.S. CZY P.S, nie wiem jak to się pisze, ale zapomniałam o pewnym elemencie.
Bowiem pewna podejrzana osoba...
zwana Zuzanną...
Mój potencjalny mentor, egzekutor, zgred i takie tam...
Oczekuje dedykacji!
Dlatego, ja znana ze swej jakże nienagannej litościwości...
Ofiaruję ci, droga Zuzanno,
w twe czcigodne ręce...
tą dedykację! :D
Trzymaj się, siostra. :)
(Egzystuje ona tutaj: www.bydgoszczczybelchatow.blogspot.com)
JEJKU. JEJKU. JEJKU *------------* Nareszcie Zuzia i Matt ^___^ Bardzo chcialbym aby nie kończyla jeszcze tego bloga, bardzo fajnie się go czyta. Jest do tego w glownych rolach Paul i Matt a z nimi opowiadań jest malo . Pomysl nad tym ;) Ja od siebie chcialabym teraz takiej sielanki :3
OdpowiedzUsuń*____* No nareszcie. Bardzo fajnie czyta się tego bloga. I tak jak osoba powyżej bardzo chcę, żeby na tym blogu zrobiło się na moment chociaż sielankowo. ;]
OdpowiedzUsuńFANTASTYCZNE <3Po prostu kofffamm ♥i błagam nie kończ jeszcze pisać, naprawdę świetnie się go czyta, mało jest takich blogów, no i wreszcze Zuza z Mattem♥
OdpowiedzUsuńUlżyło mi! Moje domysły co do siostry okazały się prawdziwe. Vicky może i gaduła, ale przyznam już ją polubiłam i fajnie ,że zostanie do końca. No i chciałoby się rzec WRESZCIE! Wreszcie zrobili ten najtrudniejszy krok i wyznali sobie uczucia. Awww no! Cudeńko!
OdpowiedzUsuńŚciskam :*
Asiek, zgredzie jeden ty mój! :D
OdpowiedzUsuńCHCIAŁAŚ KOMENTA ROZMIARÓW WRONY TO MASZ, BIJACZ.
Tak więc, od początku. Opowiadanie jest super. Ty to wiesz, ja to wiem, wszyscy to wiemy! Jeśli skończysz je przed dwudziestym rozdziałem to ci, kurde, obiecuję, że cię uduszę! A bynajmniej spróbuję. Bikos, ju ar wery stupid! :D
Wracając do Wronki, będzie caały czas w moim dziele, ale zobaczymy jak się potoczą losy Klaudychy ;P
Wiem, wiem, Wrona jest twój :) Ja mam Aleksa :D
btw. Dzisiaj mi się śniło, że Metju był moim kuzynem. Aww :3 I był taki cholernie słodki i przyjechał do mnie po przegranym meczu z Polską i w ogóle był taaki mega zajebisty, że brak słów *-*
Mam nadzieję, że ten komentarz cię usatysfakcjonuje i w ogóle. I NIE, Asiek, NIE jesteś litościwa, zgredzie :P
Buziole :* // Aleksowaa <3
http://bydgoszczczybelchatow.blogspot.com/
Ja także zgadza się z osoba która pierwsza pisala komentarz : ) NIE OPUSZCZAJ NAS !!! Twoje opowiadanie z Zuza i Mattem jest genialne ! ;) Nie koncz tak szybko. Ja chcialabym aby to opowiadanie mialo jakieś 30 rozdzialow ! :D Prosze, przemysl to ! Pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńproooooosze nie koncz jeszcze!! w koncu znalazlam jakies opowiadanie z mattem, a ty juz chcesz konczyc... ;( prooosze nie rob tego!! ;)
OdpowiedzUsuńOoo ! Romantycznie :)
OdpowiedzUsuńNie kończ jeszcze, ja mogłabym czytać bez końca opowiadanie :)
Pozdrawiam :)
Matt i Zuza ^___^ NARESZCIE ! :D Cudny rozdzial ;) a i wlasnie NIE KONCZ JESZCZE ! W KONCU ZNALAZLAM CUDOWNE OPOWIADANIE Z MATTEM I PAULEM RAZEM A TU MA BYC KONIEC ?! NIE ! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię serdecznie na znokautowana.blogspot.com. II część :)
OdpowiedzUsuń