- Cześć Paul. - powiedziałam po angielsku. Sam jego głos sprawiał, że było mi lżej na sercu.
- Cześć Zuzia. Doleciałaś już?
- Tak, właśnie opuściłam lotnisko.
- Wpadnę po ciebie. - powiedział, a ja zaśmiałam się.
- Myślisz, że jestem aż taką sierotą i nie dojadę sama? Ale skoro nalegasz... - odparłam rozglądając się po okolicznych uliczkach.
- Wolę uważać na naszą panią statystyk. Zaraz będę. - rozłączył się. Wrzuciłam telefon do torebki i usiadłam na jakiejś ławce. Bardzo obawiałam się nowej pracy. Nie miałam pojęcia jak zareagują zawodnicy. W końcu rzadko kiedy trafia się pani statystyk. Kolejną zagadką jest reakcja naszych polskich kadrowiczów, a raczej tych z Resovii, kiedy ujrzą mnie w barwach USA. Mam nadzieję, że nasze spotkanie nie nastanie zbyt szybko. Usłyszałam pisk opon, a potem trzask samochodowych drzwi. No tak, nie musiałam nawet się obracać. Wiedziałam, ze to Paul, we własnej osobie. Zakrył mi oczy i ze śmiechem przytulił mnie od tyłu.
- No w końcu, stęskniłem się za tobą. - powiedział miażdżąc mnie w uścisku.
- Ja też się za tobą stęskniłam, drogi przyjacielu. - odpowiedziałam, kiedy już wydostałam się z jego ramion. Wbrew pozorom, Lotman był tylko moim przyjacielem. W końcu on miał żonę, a ja jakoś niezbyt potrzebowałam faceta. Byliśmy przyjaciółmi, bardzo nam to odpowiadało. Dogadywaliśmy się świetnie, więc może dlatego nigdy nie ciągnęło nas do czegokolwiek oprócz przyjaźni.
- Spokojnie, dasz radę. W końcu mamy całkiem fajną drużynę. A wiesz, mam takiego kolegę... - zaczął patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
- Paul, nie. Ja mam pracować, a nie szukać faceta. - odpowiedziałam stanowczo, ale mimowolnie się uśmiechnęłam, powodując jeszcze większe ożywienie u mojego towarzysza.
- Ale Zuza... Ja ci nie każę od razu z nim iść do łóżka... - spojrzałam na niego ze zdziwieniem. No ładnie! Co on sobie wyobraża! Unikając mojego karcącego wzroku wziął ode mnie walizki i wpakował je do bagażnika, a ja stanęłam naprzeciw niego i założyłam ręce na biodra.
- Myślisz, że ja cię nie znam? Dobrze wiem, że potrzebujesz kogoś, a ja mam idealnego kandydata. - położył swoje dłonie na moich ramionach.
- Mówiłam, że ja nie...
- Tak, tak. Ja też tak mówiłem.
- Ty to inna bajka... - zaśmiałam się.
- Idealnie do siebie pasujecie! Dwie zagubione dusze...
- Paul! - krzyknęłam i rzuciłam w niego torbą. A niech mnie, mój kochany przyjaciel, cicha woda, niedługo otworzy biuro matrymonialne.
- Zuzanna Anderson, idealne, idealne. - rozmarzył się, coś chyba za bardzo. Pokręciłam głową z dezaprobatą i wsadziłam swój szanowny tyłek na siedzenie jego auta. To będzie długi sezon, oj długi...
Zdecydowanie musiałam przyznać, że Stany Zjednoczone mają urok. Okazało się, że moje mieszkanie jest całkiem blisko Paula i tej całej hali. Rodzice kupili mi ogromne lokum, a ogarnięcie go zajęło mi dwie godziny. Po rozpakowaniu, uzupełnieniu kuchni, łazienki i tak dalej, pozostało mi pół godziny na odpoczynek. Potem - pierwszy dzień w pracy. Lotman zapowiedział, że w razie czego może po mnie wpaść, ale stanowczo zaprzeczyłam. Uznałam, że sama dam sobie radę. Te kilkadziesiąt minut minęło mi zbyt szybko. Zanim się obejrzałam była 14:45, a o 15:00 miałam stawić się na hali. Ubrałam niebieskie rurki, biały top i przewiewny szary sweterek. Włożyłam czarne trampki i wyszłam z mieszkania. Tutaj pogoda była znacznie lepsza niż w Polsce. Było około 30 stopni, niebo było bezchmurne. Szybko odnalazłam obiekt, równie szybko wejście.
- Zuzia! Zaczekaj! - usłyszałam za sobą. Obróciłam się i stanęłam twarz w twarz z Paulem.
- Cześć. - powiedziałam. Obok mojego przyjaciela stał nieznany mi facet, zapewne wybranek dla mnie. Chciało mi się równocześnie śmiać i płakać. Co za ironia! Kolega Lotmana uśmiechnął się do mnie, a ja mimowolnie odwzajemniłam. Zapadła dziwna cisza, więc uznałam, że czas ją przerwać.
- Już 15:00. Czas chyba stawić się w środku. - ruszyłam się z miejsca, a dwóch siatkarzy za mną. Czas zacząć pracę, Zuza.
- Panowie, jak wiecie, nasz statystyk odszedł na zasłużoną emeryturę. Mamy jednak kogoś na jego miejsce. - trener wskazał na mnie, co spowodowało ogólne poruszenie.
- Ta... pani ma być naszym statystykiem? - dziesiątki pytań, prawie wszystkie właśnie takie. Miałam ochotę wykrzyczeć im w twarz odpowiedź, ale wolałam zachowywać się spokojnie. Lepiej nie niszczyć mojej nieskazitelnej, jak na razie, reputacji.
- Przedstawiam wam panią Zuzannę, która od dziś będzie z wami pracować. - trener uciął wszystkie rozmowy, gwizdy, okrzyki i tym podobne. - Mam nadzieję, że przyjmiecie ją ciepło, zwłaszcza że...
- ...rzadko trafia się pani statystyk. - dokończył przyjaciel Paula, niejaki Anderson, patrząc na mnie z uśmiechem. O matko, dlaczego tak bardzo mnie do niego ciągnie?
Zaczyna się, zaczyna. Chyba jestem bardziej podekscytowana od was. :) Jutro mam kartkówkę z chemii, czyli ogólne pranie mózgu, dlatego wstawiam rozdział dziś. Życzę wam udanej majówki, w sobotę/niedzielę spodziewajcie się nowego rozdziału.
zapowiada się świetnie ;D
OdpowiedzUsuńTu twoja fanka z twittera, haha :D Tak więc jest świetnie, jak zawsze <3 Zapowiada się fantastycznie <3 Kocham Twoje opowiadania i możesz nawet napisać o tym, jak smażysz kotleta, a mi się i tak będzie podobało, hahahah :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne :) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/ :D
Wyobraźnia rozbudzona, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że to drugie opowiadanie będzie równie świetne jak pierwsze ;>
OdpowiedzUsuńAkcja swatania Zuzki i Matta ;>? Podoba mi się! :)
Faceci... jak zobaczą babę na zwykle obsadzanym przez faceta stanowisku - od razu ją skreślają -.-` nienawidzę tego, jak płeć odgrywa główną rolę w ocenie pracy -.-
Czekam na więcej :*
Pozdrawiam ;*
naranja-vb.blogspot.com
PS. Jak się wyrobisz z nadmiaru obowiązków - zapraszam do siebie na nowy rozdział ;)
Świetny początek . ;] Muszę przyznać , że Twoje blogi są rewelacyjne . ;3 Czytałam również Twojego pierwszego bloga , świetny . Czekam na następny rozdział . :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam do nie na prolog zsiatkowkacalezycie.blogspot.com liczę na komentarz;)
OdpowiedzUsuńO Paul, Paul, Paul i te jego pomysły. Fajnie próbuje ją zeswatać z Andersonem. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Zapraszam też do mnie: http://grasz-wygrywasz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń